Wszystko co dobre szybko się kończy. Nie inaczej jest z serią darmowych spacerów Kraków (Nie)Zapomniany – zorganizowanych przez Żydowskie Muzeum Galicja. Cykl rozpoczął się już w kwietniu, a w jego ramach odbyło się pięć interesujących spacerów. Każdy poruszał zupełnie inną tematykę. Uczestnicy mogli dowiedzieć się więcej zarówno o Niemieckim Nazistowskim Obozie Koncentracyjnym Płaszów jak również o krakowskim społeczeństwie obywatelskim czy życiu żydowskim poza Kazimierzem. Dziś odbył się ostatni spacer z tej serii zatytułowany „Od kolebki po grób”.
Tak jak w poprzednich tygodniach, tak i w tym spotkaliśmy się w niedzielę o 10.30 przed siedzibą Żydowskiego Muzeum Galicja na ul. Dajwór, by stąd wyruszyć w podróż śladami przedwojennej społeczności żydowskiej. Wcale nie musieliśmy daleko chodzić, bo gdzie jak gdzie ale na Kazimierzu są one widoczne niemal na każdym kroku. Wystarczy tylko użyć wyobraźni co trudne nie jest zwłaszcza kiedy ma się takiego przewodnika jak Bartosz Wencel, który nie tylko opowiadał barwnie i z pasją ale też cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania uczestników, a pojawiło się ich nie mało.
Czego więc dowiedzieliśmy się tym razem? A no zgodnie z tytułem prześledziliśmy cykl życia członka społeczności żydowskiej. Zobaczyliśmy gdzie chodzili do szkoły, gdzie się modlili, gdzie handlowali. Pan Bartosz wytłumaczył różnicę między synagogą a templem, szkołą publiczną a chederem. Było też o mykwach, koszerności, Bar Micwie i Bat Micwie, a także o czarnych ślubach. Założę się, że szczególnie zainteresowało Was to ostatnie, bo i wśród uczestników temat wzbudził nie małe poruszenie. Czarny ślub to element bardziej folkloru niż religii. Taki ślub bierze się w czasach największych tragedii i zagrożeń, np. podczas wojny. Nie chodzi jednak o to by zdążyć uświęcić związek zanim wydarzy się najgorsze. Chodzi o to by do najgorszego nie dopuścić. W tym celu bierze się ślub z osobą niepełnosprawną, najlepiej jeszcze zrobić to na cmentarzu by zagwarantować pomyślność. Takie śluby brano np. podczas I wojny światowej.
A skoro już przy cmentarzach jesteśmy…
Jak już wspomniałam dzisiejsze zwiedzanie odbywało się pod hasłem „Od kolebki po grób”. Z kolebką łatwo nie było, bo większość ludzi w tamtych czasach rodziła się po prostu w domach. Dlatego też naszym pierwszym przystankiem nie był żaden szpital tylko Synagoga Stara, gdzie chłopcy brali udział w swoich pierwszych obrzędach religijnych. Niezależnie od tego jakimi drogami nie chodzilibyśmy później, skończyć mogliśmy tylko w jednym miejscu. Dokładnie tam, gdzie zakończy się podróż każdego z nas. Większość 3,5 godzinnego spaceru spędziliśmy właśnie na cmentarzu. Trudno wyobrazić sobie bardziej symboliczne zamknięcie tego niezwykłego cyklu spotkań.
Jeśli nie udało Wam się wziąć udziału w żadnym ze spacerów, pocieszę Was. Podobnie jak życie ma swój cykl tak i w Muzeum Galicja coś się kończy, coś się zaczyna.
Już we wrześniu ma ruszyć kolejna edycja. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale zapowiada się nie lada gratka dla fanów zagadek kryminalnych. Przewodnik wspominał coś o krwi, morderstwach, przestępstwach… Jesteście zaciekawieni? Śledźcie nasz profil. Na pewno napiszemy o kolejnej edycji spacerów.