Re-Generation. Ostatni Rozdział okazał się dopiero początkiem.

0
726

I to się nazywa wernisaż! I to się nazywa wystawa!
Dobra sztuka, w dobrej oprawie. Odpowiednia przestrzeń ekspozycyjna, dobre oświetlenie, wprowadzenie… w przeciwieństwie do najgorszej wystawy w mieście tutaj wszystko było jak należy. Nawet jeszcze plakat dali!

Zawieszę go sobie na ścianie, bo to wystawa nie byle jaka, a sam artysta nie małego formatu.
Chuck Fishman jest wybitnym fotografem, mającym w swoim port folio publikacje w takich magazynach jak Life, Newsweek, Time, Fortune.
Czterokrotnie otrzymał wyróżnienie w najbardziej prestiżowym konkursie fotograficznym świata, czyli World Press Photo.


Fishman w życiu zawodowym osiągnął wszystko o czym może marzyć fotograf, ale prace
z Re-Generation nie powstały na zlecenie żadnej agencji.
Powstały w ramach całkowicie prywatnego projektu z potrzeby serca.


Ta potrzeba zrodziła się w sercu artysty już w 1975 roku, kiedy to po raz pierwszy odwiedził Polskę.
Wtedy też zapoczątkował cykl fotografii przedstawiających, jak wtedy mniemał, ostatnich Żydów w Polsce. By dokończyć projekt odwiedzał Polskę jeszcze kilkukrotnie, a efekt jego pracy znalazł zwieńczenie w albumie Polish Jews. The Last Chapter. Zawarte w nim fotografie przedstawiają głównie starych ludzi, zniszczone synagogi, świat który zdaje się dobiegać końca.
Nawet zdjęcie z okładki przedstawia starszego mężczyznę, opiekuna żydowskiego cmentarza w Łodzi.
Widzimy tylko plecy mężczyzny chodzącego między macewami i mamy wrażenie, że już niedługo jedna z macew stanie tam również dla niego.


CZYTAJ TAKŻE OTWIERAM WINO ZE SWOJĄ… PSINĄ?!

Jakże bardzo się Fishman pomylił. Ostatni rozdział okazał się ledwie wstępem.
Projekt, który miał dokumentować koniec, po czterdziestu trzech latach nadal trwa!
Na siedemdziesięciu trzech fotografiach zobaczymy zarówno te zrobione w 1975 jak i w 2018 roku.
Bo, życie żydowskie nie zostało bezpowrotnie zniszczone. Jesteśmy obecnie świadkami jego odrodzenia. Na krakowskim Kazimierzu jego coraz wyraźniejsza obecność jest szczególnie widoczna.
To życie nadal trwa i rośnie w siłę.

Jakże różne są fotografie z tych dwóch okresów. Choć wszystkie utrzymane w tonacji czarno-białej,
są całkowicie odmienne w swoim przekazie. Na nowszych zdjęciach nie ma już smutku i samotności.
Nie mamy poczucia że coś się kończy. Czujemy za to, że coś się zaczyna. Roześmiani młodzi ludzie, pełni energii i radości życia. Zupełny kontrast wobec „Ostatniego Rozdziału”, ukazujący jak bardzo artysta się pomylił. Na szczęście!

Chuck Fisher nie zamyka swojego projektu. Trwa on nadal, tak samo jak życie żydowskie. Być może za jakąś dekadę zobaczymy kolejną wystawę przedstawiającą jeszcze bardziej rozwinięte życie żydowskie w Polsce. Tego życzymy i artyście i sobie.

NIE WIESZ JAK RUSZYĆ Z BIZNESEM? DOWIEDZ SIĘ TUTAJ!