„Widok zza bliska. Inne obrazy zagłady.” w Muzeum Etnograficznym.

0
1035

Jeszcze tylko przez dwa tygodnie, będzie można odwiedzać wystawę czasową „Widok zza bliska. Inne obrazy zagłady.” w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Ja już byłam i polecam to zrobić wszystkim zainteresowanym tematem holokaustu, bo został on tutaj przedstawiony w sposób z pewnością nietypowy.

 

Sztuka ludowa kojarzy mi się z radością, sielanką, prostym życiem. Nigdy nie powiązałabym jej z ludobójstwem, dlatego na wystawę do Muzeum Etnograficznego wybrałam się z ogromną ciekawością.  Na stronie internetowej jak i przy wejściu znajdziemy informację, że nie poleca się jej zwiedzania przez dzieci poniżej lat czternastu. Gdyby nie temat przewodni mogłoby to dziwić, bo co na niej znajdziemy? Głównie figurki. Rzeźbione w drewnie ludziki, przypominające zabawki czekające aż jakieś dziecko weźmie je do rączki by rozegrać scenkę. I tylko namalowane na nich pasiaste piżamy lub mundury z trupią czaszką przypominają nam, na co tak naprawdę patrzymy. Drewniany samochodzik – pozornie zapowiedź radosnej zabawy, okazuje się ciężarówką służącą do wywożenia martwych ciał ofiar masowej zagłady. Trudno sobie wyobrazić by jakiekolwiek dziecko, chciało kiedykolwiek bawić się czymś takim. To co powinno być szczęśliwe i niewinne jest w istocie przepełnionym bólem i smutkiem koszmarem. Właśnie ten kontrast stanowi o wyjątkowości tej wystawy i to on zrobił na mnie największe wrażenie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Re-Generation. Ostatni Rozdział okazał się dopiero początkiem.

Na ekspozycję składają się rzeźby i obrazy prezentujące wojnę z bliskiej perspektywy, które o tragedii Holokaustu opowiadają także jako o uniwersalnym dramacie ludzkości. Wystawa prezentuje prace pochodzące z polskich i niemieckich publicznych kolekcji etnograficznych oraz zbiorów prywatnych. Większość eksponatów została wykonana przez naocznych świadków koszmaru wojny, ale znajdziemy też takie które zostały wykonane przez artystów urodzonych już po wonie i znających ją jedynie z opowieści.

Najstarszym eksponatem jest malowanka Sławomira Kosiniaka z 1948 roku, przedstawiająca pojmanie Żydów. Natomiast „Jedwabne” Jana Kowalczyka, zostało wykonane na zlecenie niemieckiego kolekcjonera zaledwie dwa lata temu i jest najmłodszą pracą jaką można zobaczyć na wystawie.  Ponad to zobaczymy również rzeźby: „Hitlerowcy” Władysława Chajca, „Wspólna dola” Adama Zegadły, „Ostatni uścisk” Wacława Czerwińskiego, cykl „Auschwitz” Zygmunta Skrętowicza, „Gaz” Jana Staszaka, oraz „Deutsche Fabriken” Jana Wojtarowicza.

Obejrzeć będzie można również obrazy Adama Czarneckiego – „Wygnanie Żydów z Pierzchnicy” i „Żydy do roboty”. Czarnecki urodził się w 1918 roku w Gumienicach koło Pierzchnicy i w tych okolicach spędził okres wojenny. Do 1944 roku był żołnierzem w oddziale partyzanckim Narodowych Sił Zbrojnych. Malował to co sam kiedyś widział – prześladowania, eksterminację i wywiezienie Żydów z Pierzchnicy.

Do artystów przedstawiających własne wspomnienia należy również Franciszek Skocz. Rzeźbiarz ten brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Osiemnastego listopada 1942 roku został aresztowany i wywieziony do Auschwitz, skąd w 1945 roku trafił do obozu Neuengamme w Hamburgu. W jednej z sal usłyszymy również fragment wywiadu ze Skoczem, w którym tłumaczy że tworzy głównie dla młodzieży, bo ona dziś w ogóle nie wie jak to było, a być może dzięki jego pracom wyobraźnia przedstawi im choć część horroru jakiego on doświadczył w całości.

Jarosław Furgała brał udział w cywilnych walkach o obronę stolicy. Niedługo potem wrócił do rodzinnego Lubaczowa, który znalazł się w strefie wpływów radzieckich. W 1940 roku powołano go do Armii Czerwonej. Trafił do Woroszyłowa pod Władywostokiem, a następnie brał udział w walkach pod Leningradem. Został w nich ranny i trafił do niewoli niemieckiej. Przez miesiąc przebywał w szpitalu w Pskowie, a następnie trafił do obozu jenieckiego w Głębokiem. Po ewakuacji w 1943 roku wysłano go na roboty przymusowe do Estonii. Do obozu w Mulberg trafił w 1944 roku i przebywał w nim do końca wojny. Zaczął tam rzeźbić figurki Matki Boskiej z różańcem i drobne zabawki by wymieniać je na żywność. Jego praca „Czarne Niebo” powstała na konkurs Przeciw wojnie, zorganizowany przez Państwowe Muzeum na Majdanku w 1986 roku i zdobyła na nim wyróżnienie.

Adam Zegadło był katolikiem z chłopskiej rodziny. Gdy został sierotą trafił pod opiekę żydowskiego fabrykanta z Suchedniowa. Stał się członkiem jego rodziny oraz pracownikiem na następne czternaście lat. Bardzo przeżył wywiezienie swoich opiekunów do Treblinki w 1942 roku. Rzeźbione przez niego figurki Żydów najprawdopodobniej zaczęły powstawać w latach sześćdziesiątych za zachętą dyrektora miejscowego muzeum.

Samuel Fiszman był zasymilowanym polskim Żydem z Radomia, który przeszedł na katolicyzm, badaczem literatur słowiańskich i kolekcjonerem polskiej sztuki ludowej. Kupował ją w Cepelii oraz zamawiał bezpośrednio u artystów. Do jego przyjaciół należeli np. Czesław Miłosz, Julian Tuwim, Pablo Neruda, Xawery Dunikowski. Jego rodzina została zamordowana przez Niemców w Treblince. Jego nieszczęścia nie zakończyły się wraz z wojną. W marcu ’86 został zmuszony do wyjazdu, co głęboko przeżył, jednak do końca życia pozostał patriotą. Umierając prosił by jego kolekcja jak i prochy wróciły do ojczyzny. Tak też się stało.
W zbiorach Fiszmana znaleźć można m.in. rzeźbę wykonaną przez Adama Zygadłę „Wspólna praca. Wspólny ciężar.”, którą jego żona przekazała w 2001 roku do Państwowego Muzeum Etnograficznego.

Do artystów, którzy nie doświadczyli holokaustu osobiście należy np. Jan Wojtarowicz. Podczas pierwszej wojny światowej walczył w armii austriackiej i dostał się do niewoli rosyjskiej, a po wybuchu rewolucji październikowej przystąpił do bolszewików. Gdy wrócił do odrodzonej Polski został szewcem i działaczem Stronnictwa Ludowego. Za organizowanie strajków trafił do więzienia. W czasie okupacji był szefem łączności w Batalionach chłopskich. Po wojnie został pierwszym prezesem Stronnictwa Ludowego w powiecie Nowy Sącz, wójtem a później przewodniczącym Gminnej Rady Narodowej w Korzennej. Dopiero na emeryturze, w wieku sześćdziesięciu pięciu lat zaczął rzeźbić. Choć nie miał obozowych doświadczeń stworzył pracę „Deutsche Fabriken” korzystając z dostępnych materiałów audiowizualnych. Rzeźba ta ma wydźwięk antysemicki, zgodny z linią ówczesnej propagandy państwowej.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pomaganie Przez Ubranie.

Twórcy wystawy, by ją zrealizować odwiedzali muzealne archiwa szukając odpowiednich do wystawienia prac. Udało im się ich znaleźć aż czterysta (rzeźby, taniny, ceramikę, malarstwo, rysunki, wycinanki, grafiki). W prawie sześćdziesięciu z nich pojawia się przemoc wobec Żydów. Cała kolekcja obrazuje różne etapy Zagłady: pogromy, prześladowania, deportacje, getta, obozy. Prace pochodzą z początku, środka i końca ponad siedemdziesięcioletniego okresu jaki dzieli nas od II wojny światowej. Dzięki temu możemy zobaczyć i zrozumieć jak zmieniało się postrzeganie Zagłady w Polsce.

W trakcie swych poszukiwań twórczości ludowej przedstawiającej ludobójstwo w kolekcjach etnograficznych, kuratorzy spotkali się z tym że uznawano ją za niepotrzebną, niewygodną, niezręczną, niestosowną i nie do pokazania. Jest zupełnie odwrotnie i ta wystawa to udowadnia. O holokauście nie tylko można, ale wręcz trzeba nadal rozmawiać. Wszak nie sposób nie zgodzić się z Franciszkiem Skoczem. My wciąż nie wiemy co się wydarzyło podczas wojny. Znamy tylko fragment tej historii, ale zbrodnia tak wielka i tak obszerna nie może być całkowicie opowiedziana, nawet jeśli przedstawi się ją w tysiącach dzieł literackich, filmowych czy artystycznych. Ofiar były miliony i tylu opowieści wciąż nie znamy. Dlatego warto wybrać się do Muzeum Etnograficznego i po raz kolejny zmierzyć się z tym trudnym tematem. Być może tym razem spojrzycie na niego z całkiem innej strony.

 

NIE WIESZ JAK RUSZYĆ Z BIZNESEM? DOWIEDZ SIĘ TUTAJ!